Czasami trzeba się pożegnać ...


Witajcie,

Dziś chciałam się podzielić moim szczególnym uszytkiem, szczególnym, gdyż jego skonstruowanie i uszycie niewątpliwie wymaga sporej wiedzy i umiejętności a jednocześnie jest to taki mój wymarzony i krój, i kolor ....  a z drugiej strony poprawiam go od paru miesięcy i ciągle nie leży tak jak jak powinien.

fot. Żona*


Ale mam jednocześnie świadomość, że zanim będzie leżał, muszę uszyć kolejny i być może kolejny ...  a z tą próbą po prostu się pożegnać. I, mam nadzieję, że ten wpis jest tym pożegnaniem, no bo ileż można ....

To druga wersja żakietu mojej konstrukcji, pierwsza, niestety przede wszystkim przez błędy w rozliczeniu kołnierza pozostaje wersją próbną. W drugiej, modelowanej od początku, poprawiłam dodatkowo kilka elementów, odszyłam próbnie i bogatsza o doświadczenie, przystąpiłam do szycia z właściwej tkaniny. Tylko jeden element nie do końca przetestowałam - do uszycia spodniego kołnierza wykorzystałam filc. Technicznie nie miałam problemów, ale filce różnie 'pracują' i ten jak się okazało trochę za bardzo 'pracował'. Zamiast się wycofać z tego pomysłu, zaczęłam poprawiać kołnierz i niestety nie wyszło mu - mnie to na dobre.

Tkanina to mięsista wiskoza zakupiona w Matex'ie. Pierwszy żakiet uszyłam z tkaniny typowo garniturowej - łatwiej mi się szyło, a przede wszystkim sam żakiet lepiej się układał. Tutaj musiałam bardziej uważać, gdyż poprawki wiązały się często z mikro-uszkodzeniem tkaniny. Piękna, o ciemniejszym odcieniu czerwień urzekła mnie, ale niestety miała także swoją cenę -  tkanina farbuje. Często miałam ją na kolanach, moich jasnych spodenkach które nabyły różowej poświaty :) Na szczęście kolor się sprał, natomiast nawet mnie to (tj. farbowanie) nie zdziwiło. Wyroby o intensywnej barwie, nawet uznanych firm, często farbują.

Kilka słów o samym szyciu takiego żakietu. Dla mnie jest to wręcz fascynujący proces - najpierw trzeba poświęcić sporo czasu na naprasowanie klejonki/flizeliny by później elementy trzymały pięknie formę. Samo wyrzeźbienie i wszycie kieszonek wymaga wzięcia pod uwagę wielu czynników i precyzji. Wszycie kołnierza to kolejna bajka. A później tylko rękawki, zgodnie z zasadami (zawsze powinno dobrze wyjść a tu nie wychodzi sic!), podszewka (hmmm, można się pogubić co z czym szczególnie w rękawach ;)) dziurki, guziczki i ... gotowy. Dotychczas nawet nie podchodziłam do uszycia klasycznego żakietu i słusznie, ale teraz wyposażona w odpowiednią wiedzę nie ustanę w usiłowaniu osiągnięcia celu. Bo uważam, że warto.

Moda staje się coraz bardziej liberalna, piątkowy 'casual friday' stał się stylem obowiązującym w wielu miejscach pracy przez cały tydzień i to w tej swobodniejszej wersji. Garnitur, z wyjątkiem niektórych środowisk i okazji, jest coraz rzadziej noszony. Ale niewątpliwie ma w sobie to coś, tak kształtuje sylwetkę, że dobrze uszyty i dopasowany w stylu zarówno do człowieka jak i okazji, dodaje pewności siebie i pięknie się w nim prezentujemy.

Jeśli Ktoś dotarł do tego miejsca, to serdecznie Mu dziękuję przede wszystkim za cierpliwość.     

Pozdrawiam serdecznie,
Ada  



fot. Żona*
fot. Żona*
fot. Żona*
fot. Żona*
fot. Żona*
fot. Żona*
fot. Żona*

* Żona to pseudonim mojego Małżonka :)

10 komentarzy:

  1. Cześć,
    Taki garnitur to moje marzenie. Muszę kiedyś przystąpić do jego realizacji ;)
    A Twój jest prześliczny! Idealnie do Ciebie pasuje i musisz w nim chodzić, bo jest tego wart :)
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć,
      W takim razie mamy wspólne marzenie :) choć z pewnością nie tylko nasze. Polecam takie doświadczenie, z niektórych elementów jestem dumna i to duża satysfakcja. Rozumiem, że już ustaliłaś termin podjęcia tego tematu :) Trzymam za słowo :)
      I bardzo, bardzo dziękuję za tak miłe słowa, jeszcze bardziej motywują mnie do pracy :) Nie wiem jak będzie z tym chodzeniem w nim, faktem jest, że z każdym ubraniem leży lepiej. Tkanina wbrew pozorom nie jest miękka i chyba musi się trochę 'przepracować'.
      Pozdrawiam serdecznie :)
      Ada

      Usuń
  2. Ada, garnitur jest odlotowy. Gdybys nie napisała o tych wszystkich problemach i mankamentach jak mówisz, nawet bym nie pomyślała, ze takowe były, bo ja tu nic nie widzę. Jest świetnie i ten kolor fantastycznie do Ciebie pasuje. Uwielbiam kobiety w garniturach, sama mam jeden i chcę uszyć kolejny, chociaż rzadko mam okazję by je nosić uważam, że warto.
    Pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beata,
      Bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa :)Pułapek w szyciu takiego klasyka jest sporo, ale widzę, że doświadczenie procentuje, więc nie upadam na duchu :)
      Lubię czerwony, ale już widzę, że do założenia takiego garnituru nie będą miała zbytnio okazji, no może samą marynarkę prędzej.
      Czekam zatem z niecierpliwością na Twój :)
      Pozdrawiam :)
      Ada

      Usuń
  3. Po prostu C-U-D-O !!! Rewelacyjny, piekny, klasyczny, elegancki, kobiecy! Moge tak długo wymieniać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. D Z I Ę K U J Ę bardzo :) Takie słowa to miód na setce ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Ada, o rety, a ja myślałam, że Ty się chcesz z nami pożegnać. Weź nie strasz, no! ;)
    Widzę, że nie tylko za mną ostatnio chodzą takie zestawy, tylko ja wciąż nie odważyłam się na żakiet własnej konstrukcji. Według Ciebie garnitur może wymaga poprawek, ale dla mnie jest perfekcyjny. Jestem nim absolutnie zachwycona. I jeszcze ta czerwień! Nie przejdziesz niezauważona. Ale właśnie o to chodzi - niech świat wie, jaka zdolna jesteś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia,
      Dziękuję Ci za tak ciepłe słowa :)
      :) Chyba z tym tytułem trochę przesadziłam ;), ale byłam już u granic wytrzymałości w szyciu tego żakietu, który stawał się główną osnową mojej egzystencji... I pewnie dlatego tak dramatycznie :)
      Kobiece sukienki (i jak zwykle jeansy) niewątpliwie obecnie panują i dobrze, ale przynajmniej niektórzy z nas spoglądają na te sztywniejsze formy, które niewątpliwie w jakiś sposób odchodzą ... Może to już nostalgia ?
      Kasiu, pięknie szyjesz więc na pewno Twój żakiet będzie rewelacyjny :) Nie mogę się napatrzeć na Twoje ostatnie dokonania, szczególnie ten jesienny żakiet - po prostu cudo :)
      Tak, trudno nie być zauważonym w tej czerwieni :)
      Pozdrawiam :)
      Ada

      Usuń
  5. Moim zwyczajem obejrzałam zdjęcia i dopiero zabrałam się za czytanie, więc mogę zaprotestować to nie jest wersja do poprawek, klapki oglądając uznałam: "ma talent, dobrze to wykombinowała, musi mieć wprawę". Ten garnitur jest marzeniem większości kobiet bo ja też od dawna myślę o czerwonym jak nie płaszczu, to sukience albo dresie, ten kolor ma moc magiczną. Ado wyglądasz pięknie i tak bardzo świeżo i młodzieńczo, wcale nie trzeba chodzić w trampkach i jeansach. Zachwyca mnie Twoja figura i zawsze promiennych uśmiech, życzę powodzenia i kolejnych tak pięknych stylizacji :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anettko,
      Bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa :)))))))
      Nie do końca jest tak jak być powinno - z samych klapek jestem nawet zadowolona, natomiast perturbacje przy kołnierzu sprawiły, że są one nieco krótsze niż planowane i to nie daje takiego efektu jak zamierzony. Myślę, że doskonale to rozumiesz, zawsze podziwiałam Twoje marynarki i miałam nadzieję, że któregoś dnia także sobie uszyję :)
      Spełniło się, ale jeszcze trochę muszę włożyć w to pracy :)

      Tak samo myślałam o czerwieni i myślę, że jakaś sukienka by mi się przydała. Tylko muszę dobrze przemyśleć fason, bo ubranie się w czerwień, przynajmniej w moim przypadku, wymaga odpowiedniego nastroju i pewności siebie. Wszystko musi grać :)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń